GTK rozpoczęło mecz z Kingiem bardzo obiecująco. Z każdą kolejną minutą meczu mnożyły się błędy, a mocno osłabieni gospodarze nie mieli skrupułów, by je wykorzystać. Koszykarze ze Szczecina wygrali 93:82, a zespół Roberta Witki pierwszą rundę rozgrywek zakończył na ostatnim miejscu w ligowej tabeli.
Mecz z Kingiem Szczecin był piątą kolejną wyjazdową potyczką GTK. Atutem miał być debiut Kristijana Kraljiny mogący wnieść dodatkową energię na parkiet. Chorwacki środkowy już od pierwszych minut pokazał, jak wiele może wnieść do gry gliwiczan i zdobył osiem punktów. Bardzo dobry fragment zaliczył również Kacper Radwański, po którego zagraniach trener Arkadiusz Miłoszewski musiał poprosić o przerwę na żądanie. Po powrocie szczecinian na parkiet ich gra zaczęła wyglądać zdecydowanie lepiej. Uaktywnił się Stacey Davis, dobrą zmianę dał Paweł Kikowski. Miejscowi doprowadzili do wyrównania, a po chwili kapitan Kinga wyprowadził go na pierwsze prowadzenie. Tylko na moment, bo wyrównał Damonte Dodd, a Radwański rzutem z narożnika boiska w końcowych sekundach pierwszej odsłony zadecydował o tym, który zespół zejdzie na krótką przerwę, prowadząc (23:26).
W drugiej kwarcie GTK było momentami bliżej zwycięstwa, ale gospodarze nacierali coraz mocniej. Zawodnikiem, który sporo wniósł do ataku „Morskich Wilków” był Matczak. To jego trafienie z dystansu i skuteczna kontra pozwoliły ponownie objąć Kingowi prowadzenie. Gliwiczanie przed przerwą dołożyli już tylko jedno „oczko”, ale pozytywny obraz gry z pierwszej części meczu został całkowicie przysłonięty przez niechlujne wyprowadzanie szybkich ataków i podania w aut, bądź też kolejne błędy przy wyprowadzaniu piłki.
Po zmianie stron, po serii skutecznych akcji Davisa dla Kinga, trener Witka ponownie skorzystał z przysługującej mu przerwy. Próbował również dyskutować z arbitrami i zarobił przewinienie techniczne, ale i to nie potrafiło wykrzesać energii w jego zespole. Trzecia odsłona skończyła się wynikiem 75:58.
Rolę Davisa w czwartej odsłonie przejął Kikowski, dla którego – jak się później okazało – był to najlepszy występ w sezonie. Za jego sprawą w pewnym momencie różnica pomiędzy oboma zespołami wynosiła już 21 punktów. W GTK swoje pierwsze punkty w meczu zdobył Filip Put, a wspierał go Krajina, który choć zmęczony, potrafił jeszcze kilka razy umieścić piłkę w koszu rywala. Ostatecznie szczecinianie wygrali 93:82, ale wynik nie odzwierciedla przewagi, jaką mieli w tym meczu.
Dla GTK był to ostatni mecz w I rundzie rozgrywek i wiadomo już, że na półmetku podopieczni Roberta Witki zakończą zmagania na ostatnim miejscu w ligowej tabeli. Jednak jeszcze przed świętami gliwiczan czeka prestiżowy pojedynek z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Mecz w hali Centrum będzie pierwszym z tych, które mogą decydować o tym, kto się utrzyma w lidze.