Z powodu lawinowo rosnących kosztów m.in. magazynowania i przetwarzania odpadów, ponad 60 proc. gmin w Polsce w ciągu dwóch ostatnich lat podniosło lub planuje zwiększyć opłaty za wywóz śmieci. Skala podwyżek różni się w zależności od regionu.
Największe dotyczą województwa mazowieckiego, gdzie w jednej z gmin stawki wzrosły blisko trzykrotnie, a najniższe woj. opolskiego, choć i tam ceny wzrosły o 25 proc. Także w Gliwicach ustalono nowe stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi zbieranymi i odbieranymi w sposób selektywny, pozostawiając bez zmian sposób ustalenia tych kwot.
Rada Miasta Gliwice zdecydowała, że zwiększenie stawek będzie następowało dwuetapowo. Pierwsza podwyżka opłaty miała już miejsce i nowe stawki obowiązują od 1 lipca. Kolejnej należy się spodziewać od 1 s tycznia 2020 r. Tak jak dotychczas, opłata za odbiór odpadów będzie uzależniona od powierzchni lokalu mieszkalnego. Łatwo wyliczyć, że jest to wariant najkorzystniejszy z punktu widzenia mieszkańca.
Po styczniowej podwyżce, przykładowa 4-osobowa rodzina mieszkająca w mieszkaniuo powierzchni 60 m2 zapłaci miesięcznie za odpady 40,80 zł. W przeliczeniu na osobę opłata wyniesie 10,20 zł. Gdyby przeliczyć całość kosztu systemu na liczbę mieszkańców, stawka ta wyniosłaby 16,90 złod osoby, a więc ta sama 4-osobowa rodzina zapłaciłaby 67,60 zł miesięcznie.
Dlaczego ceny rosną? Przyczyn jest kilka
– Rosnąca opłata za odpady nie wynika z braku dobrej woli władz miasta, lecz jest konsekwencją szeregu zmian przepisów dotyczących gospodarki odpadami. Należy pamiętać, że samofinansowanie jest podstawą gminnego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi, a zgodnie z przepisami ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, miasto nie ma możliwości dofinansowania systemu z własnego budżetu. Nie może osiągać również korzyści z tego tytułu – mówi Mariusz Śpiewok, zastępca prezydenta Gliwic odpowiedzialny m.in. za gospodarkę komunalną.
Ilość odpadów odbieranych od mieszkańców lawinowo rośnie. Dla przykładu jeszcze w 2015 r. odebrano łącznie od mieszkańców 47,4 tys. ton odpadów, w roku 2018 już 61,8 tys. ton, a w 2019 roku prognozuje się, że zostanie odebranych ponad 70 tys. ton. Ma to bezpośredni wpływ na opłaty ponoszone przez gliwiczan.
W ubiegłym roku niespodziewanie na import odpadów zamknął się rynek chiński, gdzie trafiało około 30 % papieru i plastiku z Europy. Zachwiało to całym europejskim systemem zagospodarowania odpadów, w tym polskimi zakładami przetwarzania, ponieważ nie są one w stanie przyjąć nadwyżki odpadów z rodzimego rynku. Do niedawna zakłady te sporo płaciły dostawcom, takim jak gliwickie Śląskie Centrum Recyklingu, za niektóre surowce wtórne. Dzisiaj ceny skupu surowców nadających się do wtórnego wykorzystania znacznie zmalały, co ma wpływ na rachunek ekonomiczny ich dostawców, a w konsekwencji na opłaty jakie muszą ponosić mieszkańcy, w tym gliwiczanie.
– Znacząca część surowców posegregowanych nie nadaje się już do wtórnego wykorzystania. Na świecie są one powszechnie zużywane jako paliwo alternatywne, np. w elektrociepłowniach i cementowniach. W Polsce liczba podmiotów mogących wykorzystywać te surowce (tzw. frakcję kaloryczną) jako źródło energii jest znacznie ograniczona obowiązującymi w naszym kraju przepisami. Posiadamy jedną z największych sieci ciepłowniczych w Europie, ale tylko w niewielkim zakresie zasilaną innym paliwem niż węgiel – mówi Mariusz Śpiewok.
Co więcej, zakłady, które mogą przyjmować frakcję kaloryczną, nie są w stanie zagospodarować wszystkich odpadów z polskiego rynku m.in. z powodu narzuconych limitów. W tej sytuacji zakłady takie jak cementownie zaczęły żądać wysokiej opłaty za przyjęcie paliwa energetycznego, w tym odpadów gminnych. Te koszty również, w konsekwencji, musi ponieść mieszkaniec m.in. Gliwic.
Stale rośnie opłata ustalana przez Ministerstwo Środowiska za umieszczanie odpadów na składowisku, czyli tzw. opłata marszałkowska. W 2017 roku wynosiła ona 120,76 zł za tonę, a w 2020 r. będzie wynosiła już 270,00 zł za tonę.
Niebagatelny wpływ na podwyżki mają wymagania unijne dotyczące poziomu recyklingu, które zaczną obowiązywać od przyszłego roku.
Przetwarzanie odpadów komunalnych, takich jak papier, metal, tworzywa sztuczne i szkło, będzie musiało sięgać 50%. Z jednej strony będzie to wymagać znacznego zwiększenia zaangażowania mieszkańców w proces segregacji, a z drugiej – dodatkowych nakładów pracy w Śląskim Centrum Recyklingu. To kolejne koszty, które będą musieli ponieść mieszkańcy.
Na co idą nasze pieniądze?
Z pobranych od mieszkańców opłat gmina musi pokryć wszystkie koszty: odbioru, transportu, zbierania, odzysku i unieszkodliwiania odpadów komunalnych, tworzenia i utrzymania punktów selektywnego zbierania odpadów komunalnych, obsługi administracyjnej oraz edukacji ekologicznej w zakresie prawidłowego postępowania z odpadami komunalnymi.
– Wszystkie te składowe mają wpływ na wysokość opłaty, dlatego szacując stawkę trzeba uwzględnić m.in. wzrost płacy minimalnej pracowników obsługi, konieczność modernizacji miejsc składowania odpadów czy nawet wymiany części taboru przewożącego śmieci tak aby sprostać wymaganiom stawianym przez ustawodawcę w kolejnych przepisach, np. ustawie o elektromobilności. Dla przykładu roczne koszty poniesione na obsługę Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK) w przeciągu ostatnich 3 lat wzrosły o 45 proc. – tłumaczy Mariusz Śpiewok.
Samorządowcy od wielu lat apelują o zmiany w systemie zagospodarowania odpadów. Jednak podejmowane działania nie rozwiązują kluczowych problemów. A ilość odpadów odbieranych od mieszkańców nadal będzie rosła. W Europie Zachodniej średnia ilość odpadów odbierana od mieszkańca wynosi 487 kg, co wskazuje, że w Gliwicach w kolejnych latach łącznie może przekroczyć 80 tys. ton na rok. Co więcej, najszybciej rośnie ilość odpadów ielkogabarytowych, najbardziej kosztownych w całym procesie.