Wydaje się nam, czytającym, że nasze babcie i dziadkowie musieli słyszeć o oszustwach metodą „na policjanta” – przyjmujemy więc za pewnik, iż nie dadzą się nabrać. Błąd! Sprawcy tego haniebnego przedsięwzięcia to ludzie na wskroś zdeprawowani, pozbawieni empatii, ale bardzo sprawni w manipulowaniu. To sugestywni aktorzy. Ich ofiarami w naszym rejonie padały nawet osoby jeszcze aktywne zawodowo, młode. Najmłodsza to czterdziestoparoletnia kobieta. Wśród okradzionych byli i czynni przedsiębiorcy, i emerytowani prawnicy, i lekarze.

Policjanci robią wszystko, by dotrzeć do potencjalnych ofiar oszustów. Informujemy w komunikatach prasowych, radiowych czy telewizyjnych, pracownicy banków ostrzegają w okienkach bankowych, pomagają proboszczowie, ostrzegając z ambon kościołów. Kapanie społeczne, a nawet treści wplecione w scenariusze telenowel, powinny dotrzeć do wszystkich. Jednak posługujący się technikami psychomanipulacyjnymi oszuści wciągają w swój proceder nawet uświadomione wcześniej osoby – to swoisty fenomen.



W najbliższym czasie policyjni profilaktycy z Gliwic spróbują ostrzec seniorów przez megafony, planują wygłaszanie krótkich komunikatów w rejonach targowisk i dzielnic, w których demograficznie zamieszkuje relatywnie dużo seniorów.


Policjanci cały czas tropią i, prędzej czy później, zatrzymują złoczyńców. Z odzyskaniem pieniędzy bywa jednak różnie. Przestępcy trafiają do więzień, ale na ich miejscu pojawiają się nowi… Stróże prawa walczą z nimi, prowadzą intensywne akcje informacyjne, przestrzegają.


W tym miejscu warto strawestować słowa jednego z amerykańskich prezydentów: „Nie pytaj, co policja może zrobić dla twojej babci, pytaj, co ty możesz dla niej zrobić”.


Przypominamy: grupą zagrożoną są osoby posiadające numery telefonów stacjonarnych, które kiedyś były umieszczane w powszechnie dostępnych książkach telefonicznych. Zatem mamy prośbę: jeśli masz w rodzinie kogoś, kto użytkuje telefon stacjonarny, poinformuj go, że gdy zadzwoni człowiek podający się za policjanta, będzie to oszust!