Mieszkańcy pewnej kamienicy w Gliwicach nie mogli znieść odoru wydostającego się z jednego z mieszkań. Wiedzieli, że najemca hoduje węże, pająki, szczury i chomiki, więc obawiali się, czy zwierzętom czasem nie dzieje się krzywda. Nie wiedząc, do kogo się zwrócić, napisali do dzielnicowego. Uruchomiona przez policjanta procedura spowodowała odebranie zwierząt właścicielowi. Podczas kontroli odkryto przy okazji kradzież prądu, który służył do ogrzewania terrariów.
Po otrzymaniu informacji o możliwości znęcania się nad zwierzętami, dzielnicowy z III komisariatu zawiadomił o sprawie kilka instytucji, które, jako bezpośrednio zainteresowane, powinny uczestniczyć w czynnościach. 28 maja przed południem, przedstawiciele zarządcy kamienicy, sanepidu, magistratu, lekarze weterynarii oraz policjanci przystąpili do oględzin. W kontrolowanym mieszkaniu, mimo powiadomienia, nikogo nie zastano. Jak ustalono, do lokalu codziennie ktoś przychodził, jednak zasadniczo nikt w nim nie mieszkał.
W przynależnej komórce znajdowało się terrarium, oświetlane i ogrzewane prądem pochodzącym z nielegalnego przyłącza. W pomieszczeniu odkryto trzy egzotyczne węże oraz pająka ptasznika. Jak orzekli lekarze, były w dobrej kondycji. W zaniedbanym i śmierdzącym zwierzęcymi odchodami mieszkaniu, znaleziono z kolei klatki przepełnione szczurami i chomikami - łącznie 107 osobników. Oględziny przepełnionych klatek i samych gryzoni wskazywały na formę znęcania się nad zwierzętami, co było podstawą do odebrania ich właścicielowi. Zwierzęta zabrali pracownicy gliwickiego schroniska dla zwierząt.
Gady oraz pająka, znajdujące się w dobrej kondycji, zwrócono rodzinie hodowcy, która zobowiązała się do należytej opieki nad nimi. Samo mieszkanie, z uwagi na łamanie regulaminów, zaległości oraz nieprawidłowości, w tym nielegalny pobór prądu, zostało zabezpieczone przez zarządcę. Równolegle rozpoczęto procedurę zakończenia wynajmu i przejęcia lokalu.
Skuteczne działanie dzielnicowego nie tylko rozwiązało problemy mieszkańców, ale także ulżyło doli zwierząt, z opieką nad którymi 19-letni właściciel nie był w stanie sobie porazić.