Sąsiedzka czujność po raz kolejny okazała się niezastąpiona. 47-latek, który okradł dom, został ujęty przez mieszkańców. Ci, ruszając na swoją akcję, równolegle alarmowali policję. Za kradzież z włamaniem zatrzymanemu grozi do 10 lat więzienia.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek. Po godzinie 23.00 w Dąbrówce nagle zabrakło prądu. Wtedy jedna z mieszkanek spostrzegła w oknie sąsiedniego domu światło latarki. Wiedząc, że sąsiedzi wyjechali na wesele, kobieta powiadomiła męża i syna. Ci od razu zadzwonili na policję, sami też zaczęli działać. Włamywacz podsłuchiwał policyjną korespondencję, dlatego zorientował się, że stróże prawa otrzymali zgłoszenie. Postanowił uciec. Ucieczka jednak się nie powiodła, bo w pobliżu czekali na niego sąsiedzi - 56-letni ojciec i jego 26-letni syn. Na miejsce przyjechali pyskowiccy policjanci i przejęli 47-letniego zatrzymanego. Znaleziono przedmioty skradzione z domu oraz złodziejskie akcesoria.
Jak się okazało, podejrzany przyjechał na włamanie swoim samochodem, z jednej z oddalonych o prawie 40 km gmin tego samego powiatu. Auto ukrył w oddalonym miejscu. Policjanci znaleźli je i zabezpieczyli wraz z szeregiem dowodów. Sprawa należy do rozwojowych. Śledczy wyjaśniają udział 47-latka w innych podobnych czynach, ale wszystko wskazuje na to, że nie było to jego pierwsze włamanie. Grozi mu nawet 10 lat więzienia