kadr z meczu Batre Piast fot. piast-gliwice.eu

Piłkarze Piasta Gliwice udowodnili, że nie taki diabeł straszny. Niebiesko-Czerwoni zremisowali na wyjeździe z BATE Borysów 1:1 i sprawa awansu do drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów wciąż jest otwarta. Decydujące spotkanie rewanżowe już za tydzień w Gliwicach.

- Moim zdaniem byliśmy lepszą drużyną. Mieliśmy jeszcze swoje sytuacje, które mogliśmy wykorzystać, ale niestety to się nie udało. Uzyskaliśmy remis na trudnym terenie tak naprawdę w naszym pierwszym poważnym meczu, więc musimy szanować ten rezultat - ocenił wynik pierwszego spotkania z BATE Borysów Uros Korun.

- Wynik jest korzystny, ale mógłby być lepszy. To chyba najlepszy komentarz do tego meczu – dodał trener Niebiesko-Czerwonych Waldemar Fornalik.

Pierwsze minuty spotkania stały pod znakiem wzajemnego badania się obu zespołów. Huraganowych ataków nie było. Kibice oglądali próby skonstruowania ataku pozycyjnego, a także uważną grę w defensywie. Piast wyglądał solidnie w obronie, a wraz z upływem kolejnych minut coraz śmielej poczynał sobie w ataku i wypracowywał przewagę. Dość powiedzieć, że to gliwiczanie stworzyli w pierwszej połowie przynajmniej pięć groźnych akcji pod bramką BATE. Gospodarze natomiast w pierwszej połowie nie oddali nawet strzału na bramkę Frantiska Placha. Bramka strzelona przez Piotra Parzyszka i prowadzenie Piasta do przerwy było w pełni zasłużone.

Na drugą połowę piłkarze BATE wyszli wyraźnie podrażnieni. Mistrzowie Białorusi zaatakowali, ale to gliwiczanie wyprowadzili pierwszy groźny atak w II połowie. Strzał Konczkowskiego z 51. minuty został jednak zatrzymany. Gospodarze swój pierwszy gol zdobyli po upływie ponad godziny gry, za sprawą Stanislava Draguna.

Po ostrym zaciętym spotkaniu Niebiesko-Czerwoni uzyskali korzystny bramkowy remis w wyjazdowym spotkaniu na Borisov-Arenie. W przyszłą środę przy Okrzei kibiców i drużynę czekają wielkie emocje.

Biuro Prasowe
GKS Piast SA