prąd fot. Pixabay

Od przyszłego roku Urząd Miejski w Giwicach i miejskie jednostki organizacyjne zapłacą za energię elektryczną o ok. 60% więcej niż obecnie. Tak wynika z otwarcia ofert złożonych w grupowym przetargu na lata 2020–2021, ogłoszonym przez Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię.

Dokładnie rok temu samorządowcy zaczęli alarmować o szykowanych przez dostawców energii, drastycznych w skutkach dla miast i gmin, podwyżkach cen za prąd. Przestrzegali, że uderzą one jeszcze silniej w mieszkańców, ponieważ koszt energii elektrycznej ukryty jest w każdej usłudze i dostępnym nam produkcie – na przykład w cenie bochenka chleba. Jak pokazują wyniki przetargu GZM, podwyżki, z racji wyborów parlamentarnych, zostały przez rządzących tylko odsunięte w czasie.

Jeszcze pod koniec grudnia ubiegłego roku uchwalono ustawę, która miała gwarantować w tym roku ceny energii z końca czerwca 2018 roku. Resort przez wiele miesięcy zwlekał jednak z rozporządzeniem, które miało szczegółowo pokazać, jak realizować jej zapisy. Wreszcie w czerwcu br. Sejm przyjął nowelizację zakładającą „zamrożenie” cen w całym 2019 roku dla odbiorców z tzw. grupy taryfowej G (m.in. gospodarstw domowych, mikro- i małych firm, szpitali i jednostek sektora finansów publicznych, w tym samorządów oraz państwowych jednostek organizacyjnych nieposiadających osobowości prawnej, np. Lasów Państwowych) na poziomie z połowy 2018 roku i gwarantującej różnego rodzaju rekompensaty.

W lipcu Metropolia GZM ogłosiła przetarg na grupowy zakup energii elektrycznej w latach 2020–2021. W skład grupy zakupowej weszło ponad 100 instytucji i samorządów, w tym Miasto Gliwice. 9 sierpnia otwarto oferty przetargowe. Z analizy cen wynika, że Gliwice w latach 2020–2021 będą musiały przeznaczyć na zakup energii elektrycznej ok. 19,5 mln zł. Jeśli porównać wydatki na energię elektryczną w kolejnych dwóch latach do tych, które Miasto Gliwice rzeczywiście poniesie w 2019 roku po rozliczeniu uwzględniającym wspomnianą ustawową obniżkę cen, to wzrost sięgnie ok. 60%.

Nasuwa się wniosek, że gwałtowny wzrost cen energii elektrycznej, który dostawcy energii szykowali odbiorcom już w zeszłym roku, został ustawą tylko odsunięty w czasie – na rok następny lub kolejne lata, w których nie będą już obowiązywały przepisy ustawy „zamrażającej” ceny prądu.

Nowelizacją ustawy o cenach prądu rząd ugasił pożar, ponieważ podwyżka rachunków mogłaby poważnie wpłynąć na wynik zbliżających się wyborów parlamentarnych. Sęk w tym, że temat powróci i poniesiemy konsekwencje za brak niezbędnych inwestycji w sektorze energetyki, w tym za wstrzymywany rozwój produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Rosnące ceny węgla, coraz droższe zezwolenia na emisję dwutlenku węgla, a także niewielki udział tanich OZE spowodują, że Polska – a więc i samorządy lokalne, i ich mieszkańcy – będzie i tak musiała unieść koszty znacząco droższego prądu.