Oto przykład niebezpiecznej beztroski niektórych użytkowników dróg. Było tuż po godzinie 16.00, gdy nieoznakowany samochód policyjnej grupy Speed zjechał z DK 40 na DK 94 przez miejscowość Kotulin. Stojąc przed zaporą przejazdu kolejowego, załoga radiowozu spostrzegła rowerzystę, który, nie przejmując się opuszczonymi szlabanami, wjechał na torowisko. Od strony Opola zbliżał się już pociąg Intercity… Policjanci nie mogli zrobić nic innego, jak tylko trzymać kciuki za życie mężczyzny.
W tym miejscu pociąg porusza się z dozwoloną prędkością ok. 120 km/h. Policjanci odczekali, aż przejedzie, podniosą się rogatki, po czym ruszyli za rowerzystą. Już z odległości kilkuset metrów zauważyli, co było przyczyną skrajnie nieodpowiedzialnego zachowania mężczyzny: alkohol. Tor jazdy jednośladu przypominał bowiem slalom.
Mundurowi kilkakrotnie, sygnałem dźwiękowym, dawali rowerzyście znak, by stanął, ten zareagował jednak z dużym opóźnieniem, wynikającym zapewne z problemów z koncentracją. Po zatrzymaniu okazało się, że 63-letni mieszkaniec gminy Toszek wydmuchał… trzy promile!
Podczas kontroli mężczyzna przyznał szczerze, że spożył spore ilości alkoholu po pracy, z kolegami, bowiem jeden z kumpli miał właśnie urodziny. Po imprezie ruszył zaś do domu w jednej z podtoszeckich wiosek.
Kilkaset metrów za przejazdem znajduje się DK 94, obłożona dużym ruchem kołowym. Jak obliczyli policjanci, właśnie tą drogą tranzytową, pełną tirów i innych pojazdów, 63-latek zamierzał jechać kilka kilometrów. Nie trudno się domyślić, jak mogłaby zakończyć się podróż...
Dzięki sprawnej akcji rowerzystę wraz z bicyklem udało się przewieźć do miejsca zamieszkania. Mężczyzna został ukarany 300-złotowym mandatem za przejazd przez tory mimo opuszczonych zapór oraz 500-złotowym za jazdę w stanie nietrzeźwości. Stróże prawa zauważyli, że mimo znacznego upojenia alkoholem, cyklista rozmawiał z nimi składnie i sensownie, jego mowa nie była bełkotliwa. Miał tylko problem z utrzymaniem równowagi.