GTK w  akcji fot. GTK

GTK Gliwice po raz pierwszy w historii występów w Energa Basket Lidze wygrało w Radomiu. Trener Robert Witka skorzystał tylko z siedmiu zawodników, ale nie było to przeszkodą w odniesieniu zwycięstwa nad HydroTruckiem Radom 94:82. Najskuteczniejszy w barwach gości był obchodzący w dniu meczu urodziny Matthew Williams, autor 22 punktów.

Przyjezdni rozpoczęli mecz w swoim stylu, czyli od rzutów z dystansu. Po tym, jak wpadły do kosza próby Robertsa Stumbrisa i Filipa Puta było już 0:6. HydroTruck operował zdecydowanie bliżej pola trzech sekund i najpierw skuteczną dobitką popisał się Filip Kraljević, a następnie niepilnowany pod koszem znalazł się Aleksander Lewanowski. Gospodarzom do remisu nie udało się doprowadzić, bo raz jeszcze zza linii 6,75 m celny rzut oddał Stumbris. W ślady kolegów próbował iść obchodzący w tym dniu urodziny Matthew Williams, ale jego pierwsze trzy próby dystansowe okazały się niecelne. Kiedy jednak Anthony Ireland trafił zza łuku, a Lewandowski raz jeszcze sprytnie pojawił się w polu trzech sekund, na tablicy wyników wyświetlił się remis (9:9). W końcu swój rytm złapał Williams, a kluczem do sukcesu okazała się bliższa odległość. Amerykański strzelec na półdystansie był zdecydowanie lepiej dysponowany i dzięki temu gliwiczanie minimalnie prowadzili (16:17). Radomianie na chwilę objęli prowadzenie pod tym jak trafił Michael Moore, ale końcówka tej odsłony należała do zespołu Roberta Witki. Trzecią „trójkę” w tej kwarcie trafił Stumbris, a Jabarie Hinds pokazał swoją szybkość i umiejętnie wbił się pod kosz (18:22).

Po wznowieniu gry efektowną akcją popisał się Danilo Ostojić, ale odpowiedź gości była mocna. Po kolei zza łuku trafili Artur Mielczarek i Filip Put (20:28). Radomianie mocno forsowali grę pod kosz, gdzie mając przewagę wzrostu i fizyczności, mieli okazje na ponawianie akcji w przypadku niecelnych prób. Właśnie w ten sposób kolejne punkty zdobył Ostojić, a Daniel Wall po zbiegnięciu w pole trzech sekund także wykorzystał swoją szansę (29:28). Gliwiczanie cały czas jednak prowadzili, a trafienie z dystansu Aleksandra Wiśniewskiego (28:35) ponownie dało im komfort bezpiecznej przewagi. HydroTruck nie poddawał się i po skutecznej akcji Kraljevicia zredukował straty do trzech „oczek” (32:35). W tym momencie przypomniał o sobie Williams, a jego kolejne trafienia pozwoliły odskoczyć od rywala (34:40). Ireland raz jeszcze trafił z dystansu, ale Hinds kolejny raz wykorzystał swoją szybkość, a następnie doskonale obsłużył Adama Ramstedta. Wynik po pierwszej połowie ustalił Anthony Ireland, wykorzystując dwa rzuty wolne (39:44).

Obraz gry w drugiej połowie nie uległ zmianie. HydroTruck ponownie zbliżył się do GTK po aktywnej grze Moore'a (43:46), ale sytuację uspokoił Stumbris, trafiając raz jeszcze zza łuku. W całym meczu Łotysz oddał cztery rzuty tego typu i wszystkie znalazły się w koszu. Kiedy kontrę wykończył Williams, GTK odskoczyło aż na 10 punktów przewagi (45:55) i trener Marek Popiołek poprosił o przerwę na żądanie. Ta niewiele pomogła gospodarzom, bo po krótkiej przerwie to gliwiczanie kontynuowali swoją serię. Przechwytem i kontrą popisał się Hinds, a chwilę później w ten sam sposób akcję zakończył Put (45:59). Skrzydłowy GTK był również blisko skutecznej akcji w defensywie, ale po bloku na Filipie Zegzule wpadł w niego i obrońca HydroTrucka stanął na linii rzutów wolnych. Wykorzystał wszystkie trzy próby, a następnie trafił już bezpośrednio zza linii 6,75 m (51:59). Tym razem zareagował trener Robert Witka, a Hinds i Williams wymusili przewinienia, które zamienili na łatwe punkty. Ireland próbował poderwać swój zespół, trafiając z dystansu, ale w końcowych fragmentach trzeciej odsłony sprytna akcją popisał się Stumbris, który wysoko wyciągnął pilnującego go Kraljevicia, a następnie minął go i przez nikogo nie niepokojony wpadł w pole trzech sekund (56:65).

Rozgrywający dobre zawody Put raz jeszcze trafił zza linii 6,75 m, ale w akcji obronnej odgwizdano mu wątpliwy faul. Skrzydłowy GTK musiał opuścić parkiet, gdyż było to jego piąte przewinienie, ale nie potrafiąc pogodzić się z decyzja arbitrów, otrzymał jeszcze przewinienie techniczne. Lewandowski wykorzystał wszystkie trzy rzuty wolne (61:72) i HydroTruck cały czas mógł wierzyć w odrobienie strat. Nad wynikiem czuwał jednak Hinds, który w decydującym momencie wcielił się w rolę egzekutora i nawet kolejne desperackie próby miejscowych w postaci akcji 2+1 Kraljevicia czy też kolejnej "trójki" Irelanda nie mogły już odmienić losów spotkania. W ostatniej minucie swoją skuteczność z dystansu poprawił Williams, dokładając dwa trafienia i ustalając rezultat końcowy (82:94).

Przed gliwiczanami 10 dni przerwy, a następny mecz podopieczni Roberta Witki zagrają u siebie z Polskim Cukrem Pszczółką Start Lublin.