Pewna pani zakochała się w lekarzu z Dubaju, którego nigdy nie widziała, poznała zaś i korespondowała z nim za pośrednictwem internetowego czatu. Czy był to faktycznie lekarz? Wątpliwe. Czy był z Dubaju? Też można wątpić. Faktem jest, że owa pani przelała na wskazane przez mężczyznę konto łącznie 150 tysięcy złotych.
Kolejnej wpłacie przeszkodziła czujna pracownica banku, która poinformowała klientkę o podejrzeniu oszustwa, powiadomiła też gliwicką policję. Policjanci zajęli się sprawą i pouczyli 68-latkę, co należy zrobić. Kobieta złożyła zawiadomienie oraz obszerne zeznania. Wszczęto dochodzenie.
Jakież zdziwienie pojawiło się na twarzach naszych mundurowych, gdy po kilku dniach bohaterka tej historii poinformowała, że… chce wycofać zeznania i nadal wysyłać pieniądze „ukochanemu lekarzowi z Dubaju”.
Dla dobra pokrzywdzonej więcej szczegółów sprawy nie podajemy, jednak w celach prewencyjnych zdecydowaliśmy się opisać ten, trzeba przyznać, trudny przypadek.